W ostatnich latach pojawiło się wiele określeń dotyczących działań marketingowych, mających poprawić wizerunek danej marki w Internecie. Można tu wymienić: marketing szeptany (Word of Mouth Marketing), amplyfiyng, buzz marketing, e-rzecznika czy marketing szemrany. Nie wszystkie one mają takie same znaczenie, a niektóre wręcz mogą wprowadzać niezorientowane w temacie osoby w błąd. Dotyczy to zwłaszcza pejoratywnego marketingu szemranego.
Używanie zamiennie terminów szeptany i szemrany jest nieuzasadnione i nieuczciwe wobec osób profesjonalnie zajmujących się „szeptanką”. Jaka jest, więc zasadnicza różnica między tymi dwoma formami marketingu internetowego?
Mianem marketingu szemranego określa się działania, które polegają na dodawaniu wielu pozytywnych opinii i komentarzy na temat konkretnej marki. Wpisów dokonywać mogą sami pracownicy danej firmy, jak i wynajęte do tego celu osoby. Takie komentarze to najczęściej krótkie, przesadzone w swoim zachwycie i pozbawione szczegółów wypowiedzi. Bardzo często nie są też poprzedzone żadnym profesjonalnym monitoringiem mediów.
Z kolei marketing szeptany to szereg skoordynowanych działań, najczęściej prowadzonych przez konkretną agencję marketingową. Klient agencji, mający problemy z wizerunkiem swojej marki ma w tym przypadku pewność, że jego sytuacja szybko ulegnie poprawie. Profesjonaliści zajmujący się danym przypadkiem będą traktować go indywidualnie.
Przeprowadzą akcję monitorowania marki w Internecie i ustalą konkretną strategię działania. Następnie zainicjują na odpowiednich stronach rozmaite dyskusje związane z marką. Dyskusje te, odpowiednio pokierowane powinny się szybko przerodzić w dialog autentycznych konsumentów danej marki, który sam będzie się nakręcać.
Oczywista większa skuteczność „szeptanki” nad marketingiem szemranym polega przede wszystkim na bardziej naturalnym wyglądzie określonych wpisów i właściwym doborze miejsc na ich publikowanie. Wpisy szemrane są tak nachalne i mało konkretne a ich zagęszczenie na konkretnych stronach tak duże, że bez problemu można je rozpoznać. Bardzo często generuje to falę negatywnych komentarzy i efekt końcowy jest wręcz odwrotny od zamierzonego.
Ja jednak wole marketing szeptany